Mam 18 lat, kończę drugą klasę liceum. Tegoroczne UDM były chyba najmocniejszym duchowym doświadczeniem, jakie miałam w całym swoim życiu...
Do połowy gimnazjum byłam blisko Boga, mocno wierzyłam. Niestety, później wydarzyło się w moim życiu dużo złych rzeczy, odwróciłam się od wszystkiego, nie chciałam dopuszczać do siebie wiary, rozważałam nawet odejście od Kościoła...
W tym roku jechałam na UDM drugi raz, głównie dlatego, że za pierwszym razem było tak świetnie. Moja wiara jeszcze przed tymi dniami była na etapie: "wierzę i na tym się kończy". Czuwanie w piątek coś we mnie poruszyło, ale to sobotnia adoracja sprawiła, że w moim sercu zaszła ogromna zmiana. Podczas, gdy większość kaplicy się śmiała, ja siedziałam i płakałam prawie całe czuwanie (dziękuję jednej z sióstr za dyskretne podsunięcie mi chusteczek, kiedy moje się skończyły). Myślę, że Duch Święty właśnie w ten sposób do mnie przyszedł. Obudziłam się w niedzielę i zamiast spodziewanej migreny, byłam szczęśliwa. Już dawno się tak nie czułam... A kiedy po Mszy śpiewaliśmy hymn UDM, to cała się trzęsłam w środku, tak bardzo czułam te wszystkie emocje i miłość. Koleżanki mówiły, że widziały jak mi 'ręce latały' :)
Minął ponad tydzień, a ja wciąż czuję, jak wiele dał mi ten wyjazd. Czytam Słowo Boże, modlę się i wreszcie czuję obecność Boga przy mnie. Jest inaczej niż zawsze, czuję, że naprawdę coś się zmieniło.
Jeśli w czyimś sercu jest niepokój, smutek i samotność to polecam UDM - najlepsza terapia!
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz